Z drzewa obu Ameryk przenosimy się do Kanionu Sumidero po rzece Grijalva. Są tu sępy , czaple i krokodyle.
Według legendy zginęło tu bardzo dużo Indian, którzy uciekali przed najeźdźcami, wybierając śmierć zamiast niewolę.
Po tej przejażdżce jedziemy do wioski indiańskiej San Juan Chamula, gdzie znajduje się jak dla mnie zjawiskowy kościółek.
Nigdy nie zapomnę jakie wrażenie na mnie wywarł, niesamowity taki prawdziwy. Niestety zdjęć nie wolno w nim robić, albo nie, to bardzo dobrze! Jedź i sam/a obejrzyj!!! Miasteczko rządzi się swoimi własnymi prawami. Ma ponad setkę przywódców, którzy się nim opiekują. Nie radzę tu coś ukraść, albo zrobić komuś krzywdę. No i czas na San Cristóbal de las Casas stolicy stanu Chiapas.W tej okolicy działają zapatyści, którzy walczą o lepsze życie dla najbiedniejszych. Indianie należą do plemion Tzotzil i Tzeltal..potomkowie Majów..Jestem zachwycona. Co ja tu robię?
Po wrażeniach w indiańskiej metropolii, jedziemy się moczyć w Aqua Azul i zjeść superancką rybkę i wypić cocoloco.
Jak już pojedli i popili to pojechaliśmy do Palenque, miasta Majów.
Jak zaczęło tu padać, tak padało przez noc i dzień, aż aparat mi sfiksował i nie mam żadnego dowodu że tu byłam. Chyba wybiorę się jeszcze raz, bo jest to przepiękne miejsce, otoczone gęstym lasem, rządził tu Pakal..67 lat. Piękne zdobienia i okolica. Cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz