Moja i mojego A. wędrówka rozpoczęła się z Gronik. Skąd poszliśmy na Przysłop Miętusi.
Fajna, nieskomplikowana trasa. Minęła nas grupka młodych dziewczyn zbiegających po kamieniach. Jak dla mnie WOW! Byłam pełna podziwu, że nóg sobie nie poskręcały , ja to potrafię na prostej drodze...hehe. Po jakiś 30 minutach widać było już przejaśnienia, i nagle ku naszym oczom ukazała się piękna polana. Z Miętusa przeszliśmy na jeszcze piękniejszą Dolinę Małej Łąki. Tu miał być przystanek, ale postanowiliśmy iść dalej, pogoda była idealna na spacerek, który okazał się niezłym wyciskiem, jak dla początkujących. Z Doliny Małej Łąki poszliśmy na przełęcz w Grzybowcu i zaczęliśmy schodzić w dół. Muszę powiedzieć, że zejście było długie..i niezbyt trudne, ale Ci co wchodzili...współczuję. Droga ta jest również drogą na Giewont. Doszliśmy do Polany Strążyskiej i stamtąd ruszyliśmy na nasz cel Sarnią Skałę. Podejście bardzo interesujące, ludzi niewiele, ogólnie mój A. zapewnił mnie, że kupi mi psa, abym miała z kim wędrować hehe... ale gdy już doszliśmy na Sarnią zmienił zdanie. Widoki przepiękne..Giewont na wyciągnięcie ręki..Warte każdej kropli potu. Polecam, w przerwie wędrówek na większe szczyty.
Oczywiście zdjęcia nie oddają, tego co widziałam na żywo, ale uczucie jakie mi towarzyszy gdy je oglądam jest na prawdę zniewalające. A w drodze powrotnej spotkaliśmy dużooo dzieci, które nie miały pojęcia dokąd idą hehe..
Droga powrotna prowadziła przez Dolinę Białego, równie malowniczą i Drogą pod Reglami aż do Gronik. Trwało to ok 7 godzin. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz